sobota, 7 kwietnia 2012

0.01. We're one in the river and one again after the fall...

  Na białą bokserkę zarzuciła zieloną, flanelową koszulę w kratkę. Zgarniając po drodze najpotrzebniejsze przedmioty w postaci błyszczyka, telefonu, zapasowej pary okularów przeciwsłonecznych i iPod’a dotarła na korytarz. Wsunęła stopy w czarne, wysokie buty. Pożegnała się z Chuck’iem pełnym czułości cmoknięciem w usta i wybiegła z mieszkania trzymając w ręce nadgryzione jabłko. Przed wejściem czekała już na nią Penny. Brunetka ubrana w szarą, sportową bluzę i długie, ciemne rurki trzymała w rękach dwie kawy na wynos. Wręczyła jedną blondynce.
-Jesteś kochana. –Rose uśmiechnęła się promiennie. Popatrzyła uważnie na sine ręce przyjaciółki kurczowo trzymające ciepły kubek. –Jest zimno, a ja znowu będę jedyną osobą ubraną tak idiotycznie pośród ludzi w płaszczach, z parasolami, tak?
-Trafiłaś. Rano było ciepło, ale później uśmiechnięte słoneczko zostało zdominowane i całkowicie zasłonięte przez złe, głupie chmurki, z których na dodatek leci zła, głupia, lodowata ciecz.
-Ten klimat Londynu…nadal nie mogę się przyzwyczaić. Po wakacjach w ojczyźnie ciężko mi wrócić do tego raining town. Jutro wezmę kurtkę, nie będę marznąć. -blondynka wzdrygnęła się, czując chłodny podmuch mocnego wiatru.
-Jesteś tu już rok i dzień w dzień mówisz to samo. –zaśmiała się brunetka. –Słuchaj, a może ja Ci po prostu kupię jakiś płaszczyk czy coś.
-Penny, uwierz mi, gdybym cierpiała na brak okrycia wierzchniego to siadłabym pod supermarketem z tabliczką „Nie pozwól by niewinny człowiek zamarzł. Podziel się resztą lub materiałem”.
-No dobra, przekonałaś mnie…no już mnie nie namawiaj…dobra, kupię Ci tę tabliczkę.
Blondynka wybuchła serdecznym śmiechem. –To kup od razu dwie; „Zbieram też na profesjonalne leczenie psychiatryczne przyjaciółki”.
-Bardzo zabawne, powinnaś zostać komikiem.
-Wszyscy mi to mówią. –powiedziała Rose i w teatralnym geście odrzuciła włosy na plecy.
Przestąpiły próg wysokiego na dwanaście pięter budynku redakcji. W środku, jak zawsze, panował niesamowity gwar. Ludzie biegnący w różnych kierunkach; mężczyźni z aparatami przewieszonymi przez ramię; elegancko ubrane kobiety pędzące na niebotycznie wysokich obcasach i raz po raz zaplątujące się w zawieszone na szyjach identyfikatory. Przyjaciółki ominęły trzymetrową kolejkę do windy i ruszyły w kierunku schodów.
-Rosalie, wejdź do mnie później, mam propozycję nie do odrzucenia! –usłyszały dobiegający z dołu krzyk prezesa korporacji i redaktora naczelnego najbardziej popularnej gazety w Anglii.
Dziewczyna spojrzała porozumiewawczo na Penny. No ładnie, chce ją zwolnić. Nie, na pewno nie chodzi o awans, nie jest aż tak dobra. Wczoraj się trochę spóźniła. Ten wywiad z Taylor Momsen też oddała o dzień za późno. W dodatku ostatnio zagadała się z przyjaciółką i z przerwy wróciła pół gadziny za późno. Czy to powód żeby pozbawiać ją głównego źródła rozrywki i zarobków? Dla blondynki definitywnie.


Stanęła przed drzwiami do gabinetu prezesa. Patrząc na szybę z matowego szkła usiłowała zapanować nad oddechem. Nerwowo przestępując z nogi na nogę układała w głowie formułkę, którą miałaby odklepać w razie ewentualnej straty posady. Ten staż był dla niej niesamowicie ważny. Dał jej wszystko, chłopaka, przyjaciół, pieniądze, nie chciała tego stracić. A mogła nie kupować tej kawy…nacisnęła metalową klamkę i z duszą na ramieniu weszła do jasno oświetlonego pomieszczenia. Światło zwisających z sufitu lamp oślepiło ją, więc wlepiła wzrok w szary świat za oknem.
-Powiedz to szybko i załatwmy wszystko bezboleśnie. -Rose przygotowała się na najgorsze i z pokerową twarzą usiadła na skórzanym fotelu naprzeciw biurka.
-O czym ty mówisz? Myślałaś, że ja chcę …? Coś ty! Chciałem ci zaproponować duży wywiad.- dziewczyna nieco się ożywiła –Spotkasz się z bożyszczem nastolatek tego roku, a mianowicie z laureatami X-Factora, One Direction.
Blondynka parsknęła śmiechem. –Ta, wezmę im smoczki i ciepłe mleko.
-Na twoim miejscu nie żartowałbym z ich wieku zważywszy na to, że jesteście z jednego rocznika.
-No to w takim razie przyniosę grzebień i lakier do włosów…Mat, o czym ja mam rozmawiać z tymi zadufanymi w sobie, bogatymi dzieciakami, którzy ze sztucznym wyrazem twarzy śpiewają swoje plastikowe piosenki? Nie możesz przydzielić tego, komu innemu?
-Jesteś tu najmłodsza…
-To znaczy, że tylko ja się z nimi dogadam?
-Nie. To znaczy, że tylko ty nie możesz ze mną dyskutować i, i tak w końcu nie mając wyjścia to weźmiesz.
-Mogłeś zatrzymać to dla siebie. –powiedziała dziewczyna podnosząc się z miejsca.
-Na pocieszenie powiem Ci, że po takich wrażeniach będziesz kiedyś świetną dziennikarką…o ile się nie zrazisz! –krzyknął, kiedy ona znikała już za drzwiami.


-Harry Styles, to ten w lokach, ten z dużą głową…
-On nie ma dużej głowy! –zaprotestowała Penny rozmawiając z przyjaciółką przez telefon.
Ubrana w luźne, nawet jak na jej styl, dresy i czarną koszulkę na ramiączkach wrzucała właśnie garść truskawek do miksera. Nacisnęła czerwony przycisk i uciekając przed jego hałasem wyszła do innego pokoju.
-Ale taką nieproporcjonalną! Dobra, ten cały ‘Hazza’ jest obecnie stanu wolnego i szuka miłości. Ha, to sobie trochę poszuka! Ty, wiesz, że on spotykał się ze starszą o 14 lat laską? Masakra…biedna kobieta. –podsumowała Rose leżąc na łóżku i przeglądając strony plotkarskie.
-Nie chcę cię martwić, ale cały świat o tym wie. -przyjaciółka nie dostrzegłszy reakcji ze strony blondynki spytała –Po co ty o tym właściwie czytasz?
-Zanim zacznę szukać tematu do rozmów powinnam chyba nauczyć się ich rozróżniać, nie?
-Jestem pod wrażeniem…
-Ten najbardziej męski to Zayn Malik. Boże, oni tu sami sobie zaprzeczają! Jak ktoś może być męski, kiedy spędza kilka godzin w łazience na układaniu włosów i kreowaniu tego „niedbałego i zarazem modnego” look’u?
-Nie wiem, ludzie są głupi. Jak tam jego życie prywatne?
-Tu piszą, że spotyka się z niejaką Melanie Gilbert, fotografem dla Ell, Vouge i Times’a...
-Hej, znam ją! Robiła oprawę graficzną do artykułu o dragach wśród młodzieży.
-To ona? Te zdjęcia są genialne! Taka fajna dziewczyna, a takiego sobie wybrała…
-O gustach się nie dyskutuje.
-Jasne. Kto tam dalej...Nialler Horan, to ten blondyn. W moim wieku, nawet mógłby mi się podobać. Samotnie kroczy przed świat. Chyba musi być z nim coś nie tak…Zero romansów, zero skandali, ubiór normalny.
-Czyżbyś zaczęła się przekonywać? –spytała ironicznie brunetka.
-Czekaj, to jeszcze nie koniec! Następny w kolejce jest Liam Payne.
-Co masz na niego?
-Jeszcze nic…Oo, piszą tu, że w wieku 19 lat dalej śpi z pluszowym misiem.
-No to macie coś wspólnego.
-Bardzo śmieszne. Ty, ja nie wiem czy on przypadkiem nie woli chłopców!
-Chyba żartujesz…
-Słuchaj, od trzech lat nie miał dziewczyny, za to ma…eeem…wielu przyjaciół, w dodatku nosi takie same spodnie jak ja!
-Dorabiasz historię…
-Mów co chcesz, ja wiem swoje. Ostatni –Louis Tomlinson.
-Jakimi komplementami jego obsypiesz?
-Jakiś dziwny jest. Łazi z imprezy na imprezę, chla ile popadnie, sypia z pierwszą lepszą. W dodatku pali i ma dziwne włosy.
-Ty też palisz.
-Sporadycznie.
Drzwi do sypialni Hills otworzyły się i stanął w nich wysoki chłopak o ciemnych, nieco dłuższych włosach. Blondynka nie pożegnawszy się z przyjaciółką nacisnęła czerwoną słuchawkę i odrzuciła telefon na poduszkę. Spojrzała na wiszący na ścianie zegarek. Za dwadzieścia jedenasta.
-Chuck. –powiedziała pustym głosem.-Miałeś być 4 godziny temu. Myślałeś, że sms „Wrócę później” wystarczy? To się pomyliłeś.
-Przepraszam. –wyszeptał. –Chyba nie będziemy robić afery o kilka godzin, prawda? Byłem u Paul’a, oglądaliśmy mecz.
Usiadł obok niej i wziął ją za rękę. –Nie będziemy. –szepnęła. Nie potrafiła się z nim spierać.
Musnął ustami jej policzek. Objęła jego szyję i wtuliła się w tors. Przez chwilę wydawało jej się, że czuje zapach ciężkich damskich perfum. Trwało to tylko moment. Zaraz potem zastąpił go ciepły podmuch jego oddechu.
***
Pierwszy rozdział. Nie chciałam go schrzanić bo to oznaczałoby, że całe opowiadanie będzie do kitu.
Piszcie w komentarzach co sądzicie. Piszcie, to dla mnie naprawdę ważne. Piszcie, a nie przelatujcie wzrokiem moją prośbę i wyłączajcie stronę. Dziękuję.
 love, Gosia ‏ 

14 komentarzy:

  1. :OOOOOOO Geniusz. Czytam drugie w życiu opowiadanie o 1D i już jestem szczęśliwa. Mam nadzieję, że Rose się przekona do tych ćwoków *.* ( ja tak mówię z miłości jak coś ) Podoba mi się jak piszesz, przyjemnie, łatwo się czyta, nie przynudzasz, a wygląd :O Spadłam z krzesła :D Czekam na kolejne i informuj mnie o nowościach, a no i dodaję Cię do linków.

    OdpowiedzUsuń
  2. Hahaha nieproporcjonalnie duża głowa Harryego :D kocham to !!! czyżby Chuck miał inną ?? O.o czekam na nn <3 @LiveMyyyLife

    OdpowiedzUsuń
  3. łohoho ;O nieźle siostro x ale jestem lekko urażona, jak mogłaś tak perfidnie obrazić mojego męża ? oh siss. ale wybaczam, wiem, to dla dobra literatury XD mam nadzieję że ja również znajdę miejsce w tym barwnym opowiadaniu ? pomysł bardzo mi się podoba i zdecydowanie do Ciebie pasuje, ale fajeczki ? oj Gosia, Gosia, kup sobie nicorette haha :) czekam na następny x
    twoja Sis <3

    OdpowiedzUsuń
  4. uważam, że ten rozdział jest lepszy niż ten z twojego poprzedniego opowiadania, ale mam nadzieję, że tamten będziesz kontynuowała, bo bardzo go lubię ;p

    Więc Chuck (Bass <3) jest super, a to, że zdradza to oczywiste, bo na takiego zajebistego gostka to każda leci, więc...
    ehhh, rozmarzyłam się, xd

    A ten Louis to serio taki imprezowy, czy to ty taki look mu nadałaś?

    Penny - to imię mi jakoś nie odpowiada, ale chyba się przyzwyczaję, xd
    Rose - super ;p
    1D - no cóż, czy nie możesz pisać o czymś... no nie ważne hehe
    co raz bardziej się do nich przekonuję, ale gdy słucham ich piosenek to powraca mi wizja starego Justina B. (bo teraz ma lepszy głos niż kiedyś i zaczynam go lubić... bardzo powoli...) bez obrazy dla fanów 1D, xd

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hahahahaha, uwielbiam twoje komentarze :D Chuck (Bass<3) jeszcze nie zakończył pobytu w mym opowiadaniu ;)Ciszę się, że ci się podoba i mam nadzieję, ze tak zostanie.
      Louisa tak tylko wykreowałam, normalnie jest potulny jak baranek, haha :D

      Usuń
    2. szkoda, szkoda! taki Louis w stylu Chuck'a byłby... niezły hehe
      nie mów nikomu, że to napisałam ;)

      a właśnie Harry ma wymiarową buzię tylko te włosy są takie... duże (ale i tak jestem w nich zakochana)!!!

      Usuń
  5. Nawet ciekawe, czekam na ciag dalszy. Mam prosbe, moglabys odwiedzic moj blog i powiedziec co o nim sadzisz? Z gory dzieki. www.1-thing-can-change-a-direction-of-life.blog.onet.pl

    OdpowiedzUsuń
  6. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  7. Genialne ;) ;)
    Jakie opisy chłopków , hahahahaha;D
    Harry -nieproporcjonalnie duża głowa ;o ? Oj Gosi Gosiu ...zapamiętam to sobie ;p
    Eii, teraz Niall czy Louis ? Bo zaczynam Cię nie ogarniac skarbie ♥ ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. AM I IN HEAVEN? *-* Opowiadanie świetne, lepsze nawet od poprzedniego... Co tu powiedzieć: masz talent! -Marcel69

    OdpowiedzUsuń
  9. okey ;) nie wiem co powiedzieć? rozdział genialny ♥ najbardziej podobał mi się opis Louisa ;) mam nadzieję, że to opowiadanie też będzie o nim ;)
    [ive-been-hurt-before.blogspot.com]

    OdpowiedzUsuń
  10. świetny czekam na następny ;) xxx

    OdpowiedzUsuń
  11. BŁAGAM NASTĘPNY ;*;*;*

    OdpowiedzUsuń
  12. yaaaaaay man, hej, to znowu ja, twój ziom-nastoletnia-matka.
    dobrze wiedziałam od samego początku, że ktoś taki jak ty musi dobrze pisać, i się nie przeliczyłam. ha, ten pomysł z redakcją jest genialny w ogóle, i ta przyjaciółka zdenerwowana niewiedzą w sprawie tej piątki... jaaakie to typowe hahahaha. i w ogóle to wizja Lou ćpającego i wlokącego się z imprezy na imprezę... *-* kisiel w majtkach po prostu. a no i tego Chucka, którego nie wiem czemu ale kojarzę sobie perfidnie z Chuckiem Bussem i tak go sobie wyobrażam... LASKA, I TAK WIEM JAK SKOŃCZY TA REDAKTORECZKA, W CZYICH RAMIONACH :3 CO WCALE NIE ZNACZY ŻE NIE IDĘ CZYTAĆ DALEJ, idę, także czekaj

    OdpowiedzUsuń